hokuto




Od autorki: Choć serial "Sailor Moon" zajmuje w moim sercu pierwsze miejsce, to pośród mang najsilniejszym uczuciem darzę twórczość grupy CLAMP. Szczególne wrażenie zrobiły na mnie trzy tytuły: "RG Veda", "X/1999" oraz "Tokyo Babylon". Mam tak wielki szacunek, dla światów, jaki te cztery rysowniczki stworzyły, że nie śmiem weń ingerować - dlatego zdarzyło mi się napisać ten jeden jedyny tyci ficzek...





Gdzie jesteś, Przyjacielu?

Gdzie ja jestem? Czy tak wygląda Niebo?

Czuję chłód i obejmuję się ramionami. Dziwne to miejsce. Bezkresna przestrzeń, niemal bezbarwna. Biel, szarość i najjaśniejszy błękit - tylko te kolory tu istnieją. Moja skóra jest jasnokremowa, ubrana jestem w krótką sukienkę. Mam bose stopy. Ale tu tak naprawdę nie jest zimno - ciepło tez nie. Tylko obco i obojętnie.

Nie ma sensu tak stać w miejscu. Przestrzeń, w której nie ma żadnych punktów orientacyjnych. Nie ma słońca ponad głową, nie ma chmur. Jakiś wymiar... Idę przed siebie. To śmieszne, zupełnie nie czuję podłoża, a przecież moje stopy o coś się opierają.

Nigdy w życiu niczego się nie bałam - teraz też nie odczuwam lęku. Zrobiłam to, co musiałam, i nie żałuję tego. Gdybym miała jeszcze raz wybór, nie zawahałabym się. Nigdy. Przecież zawsze robiłam to, co sobie postanowiłam, i nikt mi nie mógł w tym przeszkodzić. Wchodziłam na głowę tym, którzy mnie kochali, ale nigdy nie usłyszałam od nich złego słowa. Na tym chyba właśnie polega miłość, prawda?

Nigdy nikogo nie kochałam - nie zdążyłam nikogo pokochać. Chyba że jego... A przecież nigdy naprawdę go nie spotkałam. Gdzie teraz jesteś? Po jakich ścieżkach kroczysz? Co widzisz?

Chociaż nie, boję się. Boję się bardzo tylko jednego - by ten zły człowiek nie skrzywdził mojego brata. Oby moja śmierć mu wystarczyła, oby zostawił Subaru w spokoju. Dobry Boże, to wszystko przeze mnie...

Nie mam sił iść dalej, siadam na chwilę na ziemi, obejmuję ramionami kolana i zamykam oczy, by nie widzieć tej obcej przestrzeni.

Tylko ja jestem odpowiedzialna za to, co się stało. Będzie mi to ciążyć na sumieniu do końca... mojej egzystencji. Nie ma drugiej szansy... Jestem winna po dwakroć - co najmniej. Po pierwsze to ja miałam zostać przywódcą Rodu Sumeragi - miałam potencjał jeszcze większy niż mój brat i jeszcze potężniejszą mocą władałabym niż on teraz. Nigdy nie doszłoby do tego wszystkiego - Subaru żyłby tak, jakby chciał. A ja potrafiłabym obronić się przed każdym, nawet przed Sakurazukamori. Wiem to. I chroniłabym bliskich. Zamiast tego wybrałam lekkie, łatwe i przyjemne życie zwykłej dziewczyny - przepełnione zabawą i brakiem odpowiedzialności za cokolwiek i kogokolwiek. Jak można coś takiego sobie wybaczyć?

Nie można.

Moja druga wina - śmiać mi się niemal chce... To ja wepchnęłam Subaru w ramiona Seishirō. Tak bardzo wierzyłam, że połączy ich coś szczególnego, że są sobie przeznaczeni... I byli. Nigdy mi do głowy nie przyszło, że Seishirō może skrzywdzić mojego brata.

Nie, nie mogę sobie pozwolić na łzy. Idę dalej.

Byłam taka bezmyślna. Dlaczego nigdy nie używałam swojego rozumu? Sumeragi zwykle są bardzo inteligentni, ja nie byłam w tym względzie wyjątkiem, ale wolałam grać głupią nastolatkę, którą interesują tylko ciuchy i zabawa. Na to pytanie chyba nigdy nie znajdę odpowiedzi - choćbym zastanawiała się całą wieczność.

Ha, powinnam powiedzieć raczej: Sumeragi zawsze BYLI inteligentni. Nasza rodzina nie ma potomka i nie będzie już mieć. Ja i Subaru byliśmy ostatnim pokoleniem. Ja... Mnie już nie ma, a mój brat... Jego chyba nigdy dziewczyny nie interesowały - czy to też moja wina? Zresztą to nieważne. Ja chcę tylko, by przeżył. By nie pozwolił Sakurazukamori wypełnić jego szalonego planu, tej okropnej obietnicy złożonej tyle lat temu. Żyj, Subaru, żyj dla mnie.

To dziwne, ale nie potrafię nienawidzić Seishirō. Naprawdę. Nie czułam nienawiści w momencie, gdy zadawał mi śmiertelny cios - nie widziałam jej też w jego oczach. Tylko obojętność. I ten łagodny uśmiech na jego ustach. Przez chwilę zrobiło mi się go nawet głęboko żal - że ten człowiek nie wie, co to miłość, i pewnie nigdy się nie dowie...

Ja też się nie dowiem. Chyba nigdy nie dojrzałam na tyle, by kogoś pokochać. Nie ukrywam, że przez krótki czas byłam zadurzona w Seishirō. Wydawał mi się sympatycznym facetem. Inteligentny, przystojny... Świetnie się nam rozmawiało. Boże, my zwykle nabijaliśmy się z mojego biednego brata...

Miałam nie płakać.

Traktował mnie z kurtuazją, naprawdę dobrze się przy nim czułam. Czy w rzeczywistości tylko się ze mną bawił? I śmiał za moimi plecami? Sakurazukamori...

Ale dane mi zostało spotkać kogoś, kto mnie rozumiał - choć tylko w snach. Kakyō... Czuję ból w okolicy serca, znów muszę na chwilę stanąć. Nigdy cię już nie zobaczę. Mieliśmy iść nad morze, które tak bardzo kochasz. Chciałabym zobaczyć, jak fale odbijają się w twoich pięknych oczach. Może byłabym w stanie cię pokochać...? Gdybyś mi na to pozwolił... Niczego bym bardziej nie pragnęła. Teraz chcę tylko, byś był szczęśliwy.

I ty, Subaru. Żyjcie obaj - a ja będę żyła w waszych wspomnieniach. Hokuto-trzpiotka...

Jestem zmęczona. Zostanę tutaj, w tym dziwnym świecie - bez słońca, bez księżyca i gwiazd. Bez roślin i zwierząt. Bez innych istot. To wymiar mojej pokuty za to, co uczyniłam. Choć ten jeden raz przyjmę coś z pokorą.

Pozwólcie mi tylko trochę odpocząć...

Potem ruszę w obchód po moim małym królestwie...

Przez wieczność...




[20.10.2001]



back