join me
Od autorki: HIM to mój ulubiony zespół, a pokochałam go, odkąd usłyszłam "Join Me". Gdy dowiedziałam się, że kapela pochodzi z Finlandii, memu szczęściu nie było granic. A sama "Join Me In Death" stała się moim najukochańszym kawałkiem. I chyba zostanie nim do końca życia...
Otwieram oczy. Mrok spowija to pomieszczenie. Kompletna ciemność, prawie namacalna. Ani promienia księżyca, który przecież musi tam być, na zewnątrz. Noc, kolejna nieprzespana noc. Krótki sen, urywa się, a ja budzę się z płonącą twarzą i sercem, pośród skopanej pościeli. I leżę tak do rana, nie mogąc zasnąć. Ubranie klei się do ciała. Nawet nie zdążyłem się rozebrać. Nigdy nie zdążam, tylko padam na łóżko, konam ze zmęczenia. Wiem, że noc i tak będzie moja. Zawsze jest. Budzę się, zawsze tak samo z tego niesamowitego snu. Nigdy nie wiem, która godzina. A potem leżę długo, rozmyślając, ale przede wszystkim czując. Ból, pragnienie, pożądanie... Potem znów z wyczerpania zasypiam. Ranek jest wybawieniem, jestem innym człowiekiem. Grzecznym, ułożonym... Nie pamiętającym o nocnych koszmarach. Koszmarach...
Połącz się ze mną...
Tak śpiewa chłopak ze snu. Właściwie mężczyzna. Wiatr rozwiewa jego włosy. Kim jest? Znam go, ale... To ktoś obcy.
Jesteśmy tacy młodzi. Nasze życie dopiero się rozpoczęło. A już rozważamy ucieczkę z tego świata...
Nie mogę uleżeć na łóżku. Jest tak piekielnie gorące. Podchodzę do ściany. Moja dłoń bezwolnie, bezsilnie w nią uderza. Co czyni z tego miejsca więzienie? Co wstawia w okna kraty? Chcę się stąd wyrwać. Pomóż mi...
Ten świat jest takim okrutnym miejscem. a my jesteśmy tu tylko po to, by przegrać...
Te słowa rozbrzmiewają w moim umyśle. Chcę stąd odejść. Przykładam policzek do kamienia. Przyjemnie chłodzi... Tylko na moment. Tego ognia nic nie jest stanie ugasić. Prędzej ta ściana stanie w płomieniach, niż moje ciało ostygnie. Moja skóra płonie.
Zanim życie nas zniszczy, niech śmierć nas pobłogosławi.
Nogi się pode mną uginają. Nie mam sił. Nie mam sił walczyć o nic. Śmierć... Czy rzeczywiście to jedyne wybawienie? Pragnę śmierci. Własnej albo tego świata. Nie potrafię, nie jestem w stanie tu żyć. To nie ma sensu. Zabierz mnie stąd.
Czy umarłbyś tej nocy dla miłości?
Leżę na podłodze. Umieram każdej nocy, tylko nigdy do końca. Wciąż istnieję, choć nienawidzę tego życia. Dla miłości? Tak... Dla miłości. Dla tej nierealnej miłości, która żyje tylko w moim umyśle. Dla tej szalonej, cudownej miłości...
Połącz się ze mną w śmierci.
Te oczy, takie błękitne. Wszystko wiedzą, przeżyły to, co ja. Od wieków... Ten mężczyzna ma twarz anioła... To moja twarz.
Kochanie...
Nie potrafię przeciwstawić się temu aksamitnemu głosowi. Kocham go każdą cząsteczką swego ciała i swojej duszy. Moje serce uderza z prędkością światła, zaraz pęknie. Wiję się w paroksyzmie bólu. Dlaczego pozwalasz, bym tak cierpiał? Zabierz mnie...! Wołam o śmierć... Pomóż mi... Proszę. To już tylko łkanie. Łzy płyną z moich oczu.
Gorące, namiętne usta przywierają do moich. Pocałunek śmierci. Gorzki, ale przecież najsłodszy na świecie. Nagle odrywasz się od moich warg. Leżę bez mocy. Dotykasz mojej twarzy, delikatnie jak wiatr. Rób to dalej, pragnę tego. W tej ciemności nie potrafię cię dostrzec, dotknąć, ale słyszę... Słyszę wyraźnie ciche dźwięki fortepianu. Tak kojące, przenikają moja duszę. Może jesteś tylko wytworem mojej wyobraźni, może przeżywam to co noc... Rozpalasz mnie jeszcze bardziej, choć myślałem, że to niemożliwe. Zaczynam dostrzegać. To zielone światło otacza twoją sylwetkę. Tworzysz się tu przede mną, atom po atomie. Wiatr rozwiewa twoje długie włosy.
Zabierz mnie ze sobą. Gdziekolwiek, daleko stąd.
Połączmy się. Na zawsze.
Widzę twój uśmiech. Piękny jak słońce. Jak miłość...
[5.02.2000]