krople
Od autorki: Tekst chodził za mną od 2005, ale dopiero po ostatnim kinowym maratonie udało mi się go napisać.
*
- Lady Arwen.
Czas elfów jest długi. Nie znamy pośpiechu i celebrujemy każdą chwilę. Każdy oddech jest przedłużeniem wieczności, każdy krok odbija się echem w kosmicznej harmonii, a każde spojrzenie na twarz Arwen Undómiel utwierdza w przekonaniu, że wszechświat jest doskonały.
Jak elf może więc powiedzieć: "Nie możemy zwlekać"?
Arwen Undómiel. Gwiazda Wieczorna. Najpiękniejsza w Śródziemiu, której blask opromienia wszystko. Czy świat naprawdę kiedyś istniał bez ciebie? Czy istniało życie? Wydaje się, że to jedno twoje spojrzenie sprawia, że idee stają się kształtami.
Teraz jednak twe oczy w kolorze jesiennego nieba błądzą daleko. Brwi wygięte niczym mewie skrzydła ściągają się, tworząc ledwo widoczną zmarszczkę na gładkim czole. Wargi lekko drżą, rozchylone.
- Moja pani?
Co widzisz? Czy może przyszłość tego kontynentu - kiedy ciebie już tu nie będzie? Opłakuję jego los. Nawet jeśli Pan Ciemności zostanie pokonany, Śródziemie nie będzie już znało prawdziwego światła, bo ono zostanie z nami. Gwiazda Wieczorna, która nigdy nie gaśnie, odejdzie z nami na zachód.
Odwracasz się jednak od zachodu - nie patrzysz na nas i nas nie widzisz. Ruchem tak miękkim, że mógłby być muśnięciem wiatru, zwracasz wierzchowca w stronę Rivendell, wymijasz braci, by po chwili zniknąć między drzewami. I tylko falowanie paproci zdradza, że byłaś tu - i już cię nie ma.
Elfowie zmierzają ku Szarym Przystaniom, nie zwalniając kroku. Posuwają się po leśnym mchu ze wzrokiem utkwionym w kolejnym etapie podróży, jaką jest życie. Wymijają mnie na ścieżce, nie poświęcając mi uwagi. Ich serca opłakują dom, który zostawiają za sobą. Za chwilę zasłoni ich następny zakręt.
Ja tu będę czekał.
* *
Jak świat może wciąż trwać? Jak Lothlórien może znów przyoblekać się w wiosenną szatę? Jak elfowie mogą chodzić ze spokojnymi twarzami i wpatrywać się w jasne niebo - jak czynią to każdego wieczoru od tysięcy lat?
Kiedy jesteś małą dziewczynką, wymykasz się z braćmi w leśne ostępy i ze wszystkich sił starasz się im dorównać w strzelaniu z łuku.
Kiedy jesteś starszą dziewczynką, bracia nie chcą cię już ze sobą zabierać, mówiąc, że w sukience nie będziesz w stanie dotrzymać im kroku.
Kiedy jesteś młodą kobietą, rodzice kategorycznie - jednym spojrzeniem i podniesionym o jeden ton głosem - dają ci do zrozumienia, że to mężczyźni są wojownikami. Ich światem są łuki, miecze i zbroje - cichsze niż szelest jeża w listowiu. Twoim światem są woale, kwiaty i książki.
Kiedy twoi bracia, wszyscy trzej, wyruszają, by uhonorować dawne przymierze, nie możesz nawet ronić łez. Nie tego potrzebują.
Twoje serce wie, że polegli, zanim przybył jakikolwiek posłaniec. Daleko, w obcej ziemi, walcząc cudzą wojnę, broniąc cudzych twierdz. Zginęli razem, towarzysze broni, bliżsi sobie niż bracia.
Elfowie spacerują pod wiosennym niebem i oddychają tak, jakby na świecie w ogóle nie brakowało powietrza. A ty - teraz, ten jeden raz, wreszcie - robisz to, co przystaje kobiecie: opłakujesz zmarłych na wojnie mężczyzn.
Połykasz gorzkie łzy i wyobrażasz sobie, że byłaś tam z nimi. Naciągałaś łuk, a potem śledziłaś okiem strzałę aż do samego celu. Zamiast jedwabiów miałaś na sobie chrzęszczącą zbroję, a w ręce miecz zamiast chusteczki. I choć przez jedną chwilę żyłaś innym życiem niż to zamknięte w ciele elfickiej lalki z Lothlórien. Życiem, które miało sens.
* * *
Kiedy padasz pod ciosem wroga i wiesz, że już nie wstaniesz, śmierć jest ostatnim, o czym myślisz. Ale, tak naprawdę, nigdy nie myślałeś o śmierci. Właściwie nic się nie zmieniło, bo przed oczami masz jak zawsze tę jedną twarz.
Czy udało mu się ujść z życiem? Czy nie jest ranny? Czy wróci do ojca? Jak ojciec go przyjmie?
Nigdy więcej nie będziesz mógł mu zapewnić bezpieczeństwa - i to boli znacznie mocniej niż rany na ciele. Nigdy więcej nie będziesz mógł go wesprzeć, co czyniłeś na tak wiele sposobów.
Pamiętasz chłopca, który nie mógł powstrzymać łez, kiedy twardy ton ojca uderzał niczym bat. Pamiętasz młodzieńca, który nauczył się łzy powstrzymywać - i serce kroiło się jeszcze bardziej, bo ból musiał być silniejszy - kiedy ojciec przestał go widzieć, wpatrzony jedynie w jego starszego brata. Mogłeś wtedy tylko być przy nim, w niezgrabnych żołnierskich słowach stawiać go na nogi i od nowa budować mu świat. Bo wiesz, jak ciężko żyć, nie wierząc w nic.
Teraz, pokonany, leżąc w pyle ziemi, nie myślisz o śmierci - tylko o tym, że chciałbyś go jeszcze raz zobaczyć. Tyle myśli, tyle emocji, tyle uczuć - ale, ach, chyba jednak żadnych żali... Wszystko zresztą już odpływa, ginie w oddali... a jedynym, co trwa, jest poczucie, że przecież byłeś z nim do samego końca.
Kiedy włócznia wroga przebija twój mostek i miażdży serce, już cię tam nie ma, bo unosisz się ku Białemu Wybrzeżu, o którym kiedyś mówił Mithrandir. Zrobiłeś, co do ciebie należało. Przeżyłeś swoje życie w sposób bardziej godny, niż się spodziewałeś. Kiedy następnym razem się spotkacie... Tak, w końcu za wszystko mu podziękujesz. A potem usiądziecie przy kuflu (przecież tam też muszą coś pić?) i wysłuchasz jego opowieści o chwale Gondoru.
I już nigdy nie będzie łez.
[6.8.2012]