mój własny anioł




Od autorki: Nie ukrywam, że obok Teito i Fraua Hyuuga i Konatsu są moją ulubioną parą. Ciekawe czemu kojarzą mi się z Ginem i Izuru... :P





Mam swojego własnego anioła.

Nie wierzycie? Sami popatrzcie. Złote włosy i rozświetlone takim samym słonecznym blaskiem oczy. Nie wystarczy? Skrzydła? Ależ ma... Bez skrzydeł... nikt nie byłby w stanie tak się unosić nad ziemią w każdym kroku, niemal tańcząc.

Mój własny anioł przynosi mi każdego poranka kawę do biurka.

Mój własny anioł gani mnie każdego dnia za zaległości w papierach - po czym, mamrocząc pod nosem, sam się za nią bierze.

Mój własny anioł jest zawsze obok mnie, tuż tuż - wystarczy mi się obrócić, by zobaczyć jego ściągnięte brwi i pełen nagany wzrok.

Służymy mrokowi. Z dumą i radością idziemy za tym, który swoją ciemnością rozprasza naszą ciemność. Każdy z nas bez wahania poświęci dla niego swoje życie. Swoje dusze poświęciliśmy już dawno, stając się wyklętymi ze światła.

Mój własny anioł... promienieje światłem. Nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo tu nie pasuje, choć wierzy całym sobą, że jest w jedynym miejscu, do którego należy.

Czasami, kiedy prawie udaje mi się zasnąć w cieple, jakim emanuje, staje przy moim biurku i tylko patrzy. A kiedy jest pewien, że nie widzę, uśmiecha się.

Żaden z nas nie potrafi już uśmiechać się tak niewinnie. O ile kiedykolwiek potrafiliśmy.

Tylko on...

Taka niewinność... ma moc pokonać mrok.

Wiem, że zdajesz sobie z tego sprawę. Wiem, czego ode mnie oczekujesz.





- Konatsu, nigdy nie zdradzisz Aya-tana, prawda?

Trzymające koc ręce znieruchomiały.

- Majorze Hyuuga...

Szeroki uśmiech i błysk błękitu spod opuszczonych powiek sprawił, że wszystko zostało obrócone w żart.

- Wiem, że nie zdradzisz.

Koc spoczął na ramionach Hyuugi. Konatsu stał jeszcze przez chwilę, patrząc na zasypiającego przełożonego.

- W łóżku byłoby wygodniej - stwierdził z dezaprobatą.

Kąciki ust rozsunęły się jeszcze szerzej. Wyglądał, jakby był zadowolony. Konatsu westchnął. Jego absolutnie niemożliwy przełożony...

- Dobranoc.





W ciemności nie ma absolutnych prawd, wszystko jest okryte cieniem. Zagrożenie może stać się uśmiechem losu, który można wykorzystać. Nie musisz się martwić na zapas. Nie wierzysz przecież, że mógłbym ci się kiedykolwiek sprzeciwić? Aya-tan?

Mój własny anioł...

Nie będziesz musiał kazać mi wybierać.

... jest moim własnym aniołem.

Prawda?



[11.3.2010]



back