szaleństwo
Niecierpliwość Hyūgi rozpala Takeshiego jeszcze bardziej, podobnie jak sama myśl o tym, że Hyūga Kojirō traci zmysły akurat przy nim. Takeshi chciałby mu dać przynajmniej tyle, ile sam otrzymuje – ale jest to niemal niemożliwe, bo w tej sytuacji, jak zwykle, nie ma żadnej kontroli. To Hyūga trzyma go w ramionach, miażdży jego wargi swoimi, ledwo pozwala zaczerpnąć oddechu, zupełnie jakby każdym gestem chciał powiedzieć: "Jesteś mój, mój, mój". Takeshi ledwo może zachować świadomość, gdyż taka namiętność, której jest obiektem, przyprawia o szaleństwo – a jednocześnie wie, że oddałby wszystko, by zawsze, zawsze, móc jej doznawać.
Wreszcie Hyūga odwraca go i zdecydowanym ruchem wchodzi w niego, a Takeshi nie może powstrzymać jęku. I teraz już rzeczywiście traci zdolność myślenia, stając się dopasowanym… dostrojonym do Hyūgi instrumentem, który ma tylko jeden cel: dawać i odbierać rozkosz – a Hyūga nie zapomina o nim ani na moment. Za pierwszym razem był zdumiony, kiedy jego umysł był w stanie dokonać czegoś takiego jak porównanie tej sytuacji do gry na boisku: tam też istnieje tylko po to, by podawać i odbierać. Nieopatrznie wspomniał o tym na głos i od tamtej pory Hyūga zawsze, we właściwej chwili, nachyla się i szepce wprost do jego ucha:
- Przyjmiesz, Takeshi?
A Takeshi odpowiada jedynie ochrypłym jękiem, bo mówienie całkowicie przekracza jego możliwości. Hyūga prawidłowo odczytuje to jako potwierdzenie i zaczyna się poruszać. Takeshi eksploduje w tym samym momencie, co Hyūga głęboko w nim – dochodzi z krzykiem, niezdolny dłużej opierać się rozkoszy atakującej go ze wszystkich stron. Kiedy poddaje się jej… daje się jej porwać do świata, w którym nie istnieje nic poza nią – i nimi dwoma – w jego głowie pozostaje pojedyncza świadomość:
Należy do Hyūgi Kojirō.
Budzi się w gorącej pościeli, jak zawsze z poczuciem bolesnej straty, która szybko przechodzi w rezygnację. Wstaje i otwiera okno – w nadziei, że nocne powietrze ochłodzi jego rozpaloną twarz. Siada na krześle, opierając czoło na jednej ręce, a drugą przewieszając przez parapet. Wie, że minie trochę czasu, zanim będzie mógł zasnąć ponownie.
Widział ten sen tak wiele razy, że nie jest w stanie zliczyć. Przychodzi do niego każdej nocy, napełniając goryczą i zostawiając z pustką. Należy do Hyūgi Kojirō. W tych chwilach czuwania zawsze uświadamia sobie ze złością, że to prawda.
Hyūga Kojirō, dlaczego nie zostawisz mnie w spokoju?
Wie jednak dobrze, że takie skargi nie mają najmniejszego sensu i przede wszystkim są skierowane na niewłaściwą osobę. Jego irytacja znika jak zdmuchnięta, bo w ogóle brakuje mu na nią sił. Jeśli chce mieć pretensje, to tylko do własnego, głupiego serca… do samego siebie za to, że wiele lat temu – tak dawno, że ledwie to pamięta – obdarzył uczuciem człowieka, ze strony którego nie mógł liczyć na wzajemność… i miłość ta nigdy nie umarła, nawet kiedy Hyūga Kojirō zniknął z jego życia. Zaczęła się jako niewinne zauroczenie, pogłębione podziwem, lojalnością i oddaniem – po to, by przejść w huragan uczuć, z których te fizyczne są najbardziej namacalne. Czasem dochodzi do wniosku, że trudno uwierzyć, że coś takiego przytrafiło się właśnie jemu – Sawadzie Takeshiemu, który jest istotą tak przeciętną, jak to tylko możliwe.
Hyūga Kojirō zniknął z jego życia, by iść własną drogą – ale nawet gdyby był tutaj, zaraz obok, na wyciągnięcie ręki, byłby równie daleko. Dystans między nimi nie liczy się w kilometrach, choć Takeshi pragnie, by tak było – mógłby wtedy po prostu pobiec, dogonić go, bo zawsze to potrafił. Jednak życie nie było tak proste jak mecz piłki nożnej i dlatego Takeshiemu zostają tylko te sny na jawie, od których nie może… i nie chce się uwolnić.
Czy w drużynie wiedzą, że ich kapitan jest tak żałosnym człowiekiem?
Bo Takeshi zdaje sobie sprawę – i napełnia go to rozpaczą tak wielką, że chciałby umrzeć – że żyje jedynie dla tych nocy. Choć są tylko namiastką, pozwalają mu doświadczać szczęścia, które pod każdą inną postacią pozostaje dla niego nieosiągalne… Żyje tylko tymi wizjami, które tak naprawdę nie są snami, bo czasem zdaje mu się, że Hyūga rzeczywiście tutaj jest, wszędzie wokół, że czuje jego dotyk i jego oddech na skórze, i smak jego ust, i jego zapach. Że słyszy jego głęboki głos, rozbrzmiewający w każdej komórce ciała. I czasem nawet widzi te ciemne oczy, rozpalone tym samym pożądaniem co jego własne. Tylko Hyūga potrafi go doprowadzić do takiego stanu… więc musi tutaj być, prawda? Przychodzi podczas tych nocy, które są dla Takeshiego bardziej realne niż dnie i które są jego jedynym celem.
Drwiąco wykrzywia wargi na myśl, że na końcu tej drogi nie znajdzie nic poza całkowitym szaleństwem. Czasami nie może się doczekać.
[6-10.12.2015]