- Po południu będziemy ćwiczyć zwinność i równowagę - zapowiedział Sensei tego ranka. - Najlepsi zostaną nagrodzeni dango - dodał, wzbudzając ogólne poruszenie; nawet Gintoki nadstawił uszu przez sen. Na przerwie trójka przycupnęła za składzikiem. - Muszą stać na najwyższej półce w spiżarni - orzekł Shinsuke. - To wbrew bushidō - zaprotestował słabo Kotarō. - Gintoki, powiedz coś. - Dango - wskazał Gintoki oczywistość. Kotarō przełknął porażkę i wziął się za opracowanie planu. - Gintoki na dole, Takasugi na górze - oświadczył, wzbudzając protesty. - Nawet jeśli Gintoki zaśnie, powinno się udać, a Takasugi jest najmn... najlżejszy - rozumował. Dwaj chłopcy wymienili spojrzenia, po czym popatrzyli na niego. - A ty, Zura? - Jako dowódca będę was asekurował. Talerz z kuszącą zawartością istotnie znajdował się w spodziewanym miejscu. Mamrocząc, Gintoki przysunął się do szafki, a Shinsuke wspiął się na jego ramiona, sięgając do skarbu. - Bardziej w lewo, jeszcze, nie, teraz w prawo - kierował Kotarō z dołu. Kiedy palce Shinsuke zahaczyły o brzeg talerza, Gintoki kichnął potężnie. Shinsuke wykonał obrót w powietrzu i wylądował na nogach. Kotarō i Gintoki jednocześnie rzucili się ku naczyniu, łapiąc w porę i ratując nagrodę. - To dopiero akrobacje - dobiegło od drzwi. - Cóż, wasza trójka nie potrzebuje ćwiczeń. Trzy spojrzenia zalśniły dumą, która odgoniła poczucie winy. - Dobrze zrobiłem, odkładając resztę - dodał Sensei z uśmiechem.
|