~4~
Ćma






Świat był pełen ciemnych chmur.

Tak przynajmniej było w pojęciu Izuru Kiry. Dominującymi kolorami jego umysłu były szarość i czerń, wszystkie inne barwy wyblakły bądź pociemniały, tracąc pierwotną intensywność. Czasem w jego wewnętrznym świecie siąpił deszcz. Czasem gwałtowna burza targała każdym skrawkiem. Najczęściej trwał ponury mrok pochmurnego dnia.

Od czasu do czasu zza chmur przebijało słońce, a było to wtedy, kiedy Kira wchodził o poranku do gabinetu Kapitana Ichimaru i słyszał: "Dzień dobry, Izuru". Wtedy, na jedną chwilę, świat stawał się jaśniejszy - choć chmury nadciągały nieubłaganie, kiedy tylko Kira szedł spełniać swoje obowiązki wicekapitana.

Jednak nawet te regularne poranne raporty napawały go ustawicznym niepokojem. Każdorazowo bał się, że właśnie tego dnia usłyszy, że stracił pozycję wicekapitana; że przenoszą go do innego oddziału; albo że w ogóle nie nadaje się na shinigami i zostaje usunięty z Gotei 13 i Seireitei.

Oczywiście, wszystko to było równie możliwe i realne. Nikt nie wiedział o tym lepiej, niż sam Izuru Kira.

Niemniej jednak kochał Kapitana Gina Ichimaru całą pełnią swojego mizernego serca i bez względu na oślepiający strach każdego poranka stawał przed nim, czerpiąc siły z jednego uśmiechu, jak zasuszony porost czerpie deszczową wodę i trwa na skale przez wieki.

Dziś posłano po niego zupełnie niespodzianie, więc podreptał do kwater Kapitana, i teraz z sercem w gardle stał przed wejściem do jego gabinetu. Minęło dobrych kilka chwil, zanim zdołał opanować zdenerwowanie na tyle, by drżącymi rękami otworzyć drzwi - w duchu łajając się za tak wyraźną niesubordynację.

Kapitan Ichimaru stał przy regale i przeglądał książkę. Na widok Kiry podniósł głowę i uśmiechnął się uśmiechem, który przeraził Kirę bardziej niż kiedykolwiek.

- Oto i Izuru - powiedział pogodnie.

Mimo paniki Kira zauważył, że Kapitanowi towarzyszy dziś Rangiku Matsumoto, która uśmiechnęła się do niego zupełnie innym uśmiechem. Kira zastanowił się, czy nie powinien dyskretnie wyjść, ale rozkaz był rozkazem.

- Jestem... - zaczął, po czym odchrząknął cicho i spróbował mniej ochrypłym głosem. - Jestem, Kapitanie.

Nic gorszego niż wyrzucenie z Gotei 13, pocieszył się w duchu.

Gin Ichimaru obdarzył go uważnym spojrzeniem i uśmiechnął się jeszcze szerzej.

Kira zadrżał. "Nic gorszego..."

- Postanowiliśmy z Rangiku, że cię zaadoptujemy - oświadczył kapitan radośnie.

Nic gorszego...?

Zanim świat pociemniał zupełnie, Kira po raz kolejny gorzko pożałował swojego braku wyobraźni.

.
.
.
.
.

- Tym razem przesadziłeś. Gin! - zawołała z wyrzutem Rangiku, delikatnie klepiąc po twarzy Kirę, który wydawał się powoli odzyskiwać przytomność. - To był bardzo okrutny żart.

Gin wyglądał na odpowiednio skruszonego, choć jednocześnie spoglądał w kierunku stojącego na komodzie dzbanka z wodą i wyraźnie walczył z pokusą ocucenia swojego zastępcy przy użyciu bardziej zdecydowanych środków.

- Nie mogłem się powstrzymać. Sama widziałaś, jaką miał minę. - Gin spojrzał na leżącego na podłodze Kirę i dodał łagodniejszym tonem: - Chcę tylko trochę ubarwić jego świat.

Rangiku przez chwilę patrzyła na niego uważnie.

- Dobrze, że się o niego troszczysz - powiedziała w końcu. - Ale czy mógłbyś robić to delikatniej?

Gin zastanowił się.

- Następnym razem powiem mu, że mamy misję w Hueco Mundo - zaproponował. - Albo poproszę, żeby mi uplótł wianek ze stokrotek. Albo żeby wreszcie opublikował swoje wiersze, koniecznie z dedykacją, to sobie postawię na półce. Myślisz, że to go ucieszy?

Rangiku westchnęła. Gin znów popatrzył na Kirę.

- Nie wyobrażam go sobie gdzie indziej niż jako mojego wicekapitana - powiedział cicho. - Chcę go obok siebie.

Z podłogi dobiegło ciche westchnienie. Kira uchylił powieki nad szafirowymi oczami.

- To obietnica? - wyszeptał.

A potem uśmiechnął się.

- Może więc obejdzie się bez adopcji... - dodał z niemal przewrotnym zadowoleniem.

.
.
.
.
.

Chmury szybko uciekały, odsłaniając błękit nieba. Żaden dzień nie trwa wiecznie, zawsze nadchodzi naturalnie noc. Kira miał jednak wrażenie, że teraz dni będą wypełnione światłem.

"Chcę go obok siebie."

Przynajmniej przez jakiś czas.





3: Shōgi | główna | 5: Noc