Kiedy chłopcy weszli rano do klasy, odkryli stojący w kącie dziwny obiekt. Gintoki przyjrzał mu się i nic nie powiedział. Kotarō odwrócił się ostentacyjnie i ignorował zjawisko, na widok którego Shinsuke zabłysły oczy. - Sensei, czy dzisiaj będziemy się uczyć muzyki? - zapytał chłopiec. - Muzyki? - zdziwił się Gintoki. Shinsuke wskazał na shamisen. - Myślałem, że to... futerał na katanę - stwierdził Gintoki, marszcząc czoło. Nawet Kotarō spojrzał na niego z niedowierzaniem i pokręcił głową. - Kultura i sztuki wojenne często idą w parze - oznajmił Sensei. - Nie zaszkodzi, jeśli samuraj będzie też artystą. W erze Sengoku do zwyczaju należało układanie wierszy w specjalnych okolicznościach. Nie było też niczym niezwykłym, że bushi zabierali w kampanie swoich panów instrumenty muzyczne, by na postojach grą umilać czas sobie i towarzyszom. Muzyka pozwala oderwać myśli od trudów i ukoić zmęczone umysły. Czy któryś z was miałby ochotę spróbować? Shinsuke wahał się przez chwilę, jednak pokusa była zbyt silna. Wziął shamisen z namaszczeniem i zagrał kilka akordów... nagrodzonych buczeniem zgromadzonych. Zaczerwienił się i odwrócił od krytykantów, jednak jego mina i tęskne spojrzenia rzucane na instrument świadczyły, że zamierza sporo ćwiczyć. Kiedy Shinsuke jeszcze grał, Sensei nachylił się do Kotarō i powiedział: - Myślę, że lokalna populacja kotów jest przez jakiś czas bezpieczna.
|