Noc


Shōyō kładł się na spoczynek późno, nie mogąc zmusić się do zamknięcia książek. Jeszcze o północy można go było zastać pochłoniętego lekturą, choć o tej porze rzadko miewał gości - uczniowie od dawna spali.

Dlatego zdziwił się, kiedy w korytarzu rozległy się pospieszne kroki, a potem drzwi rozsunęły się gwałtownie.

- Shinsuke?

Chłopiec stał w wejściu, blady, oddychając szybko. Oczy, którymi patrzył na Shōyō, były szeroko otwarte. Nic nie mówił.

- Miałeś zły sen?

Shinsuke drgnął; jakby dopiero teraz się obudził. Opuścił ręce, a na jego twarzy odbiło się niezdecydowanie.

- Wejdź, proszę.

Chłopiec usiadł na macie i spuścił głowę.

- Śniło mi się, że... cię zabrali - wydusił. - A potem... potem... zabili.

Jego wargi zadrżały, a potem, niespodzianie, chłopiec wybuchnął płaczem. Shōyō usiadł obok niego i położył dłoń na jego głowie.

- To był tylko sen, Shinsuke - powiedział cicho.

W końcu chłopcu udało się opanować szloch, ale był zbyt zawstydzony, by podnieść wzrok.

- Przepraszam, Sensei.

Shōyō pogładził jego ciemne włosy.

- Nie powiesz nikomu? - szepnął chłopiec.

- Nie powiem.

- I... - Shinsuke nie dokończył pytania; jego palce zacisnęły się na materiale yukaty.

- Nigdzie się nie wybieram - odparł Shōyō. - Jakże bym mógł zostawić tak cudownego ucznia?

Po chwili ciszy chłopiec odetchnął głęboko i wstał, znacznie spokojniejszy.

- Dziękuję, Sensei.

- Dobrych snów, Shinsuke.



Muzyka | główna | Omlet