- Mówiliśmy o roli, jaką pełni sztuka w życiu samuraja - zaczął Shōyō kolejną lekcję. - Zachęciłem was, byście napisali krótki wiersz o tematyce tysiąca. Wszyscy z was oddali mi swoje prace. Odczytam je teraz. Uczniowie poruszyli się niespokojnie, Sensei jednak nie zamierzał wprawiać nikogo w zakłopotanie i - czytając prace - przemilczał imiona ich twórców. Każdy utwór opatrywał pozytywnym komentarzem, aż w końcu w jego ręce zostały trzy kartki. - "Tysiąc dango, które jem i nigdy się nie kończą, bo tysiąc to więcej niż trzy albo dziesięć" - Uniósł wzrok znad arkusza. - Bardzo obrazowe, choć mogłoby zawierać więcej poezji. Kotarō odwrócił się do Gintokiego. - Mówiłem, żebyś dopisał coś o sakurze - powiedział poirytowanym szeptem, wywołując chichoty chłopców oraz uśmiech Shōyō, który spojrzał na kolejną kartkę. - "Wiosna w rozkwicie, tysiące płatków wiśni tańczą na wietrze". Piękny haiku, którego autorowi udało się dodatkowo nawiązać do pory roku - pochwalił Sensei. Kotarō wyglądał na bardzo zadowolonego. Shōyō popatrzył na ostatni utwór. - "Oddałbym całe złoto i zaszczyty, ale chciałbym mięć tysiąc ramion, by móc cię objąć." Ktoś za długo przyglądał się Senju Kannon w świątyni Tamae - powiedział z uśmiechem, składając kartki. Po chwili namysłu dodał: - Ale, ach, wydaje mi się, że dwoje w zupełności wystarczy.
|