Harry z porażką spojrzał na szachownicę. Cztery partie. Cztery. Wszystkie przegrane, a dwie w mniej niż trzydziestu ruchach. Myślał, że nauczył się czegoś przez te wszystkie lata grania z Ronem, ale najwyraźniej nie. Próbował też uczyć się na własnych błędach podczas gry z Severusem - a oceniając po wytrawnej precyzji posunięć mężczyzny, wiele mógł załapać - ale był zbyt rozproszony. Dlaczego Severus tego chciał? Musiał wiedzieć, że jest od Harry'ego o wiele lepszy - nie mogło to być wyzwaniem czy nawet zabawą, chyba że za "zabawę" uznać kilkukrotne zlanie Harry'ego na kwaśne jabłko. A ten pomysł w ogóle nie pasował. Czy Severus chciał udowodnić, że potrafi pokonać Harry'ego w życiu prywatnym równie dobrze jak na zajęciach? Czy o to chodziło? Jakie inne gry poza szachami toczyły się tu dzisiejszego wieczoru? - Masz ochotę na kolejną? - spytał leniwie Severus ze swego krzesła, bawiąc się schwytanym białym królem Harry'ego w sposób, który z pewnością nie miał być tak sugestywny, jak był. - Nie - burknął Harry. - Jestem pewien, że już się świetnie podbudowałeś. Severus uniósł jedną ciemną brew. - A co to niby ma oznaczać? Nie mów mi - dodał nieznośnie zadowolonym głosem - że Harry Potter nie umie przegrywać? - Nie. To nieprawda - odciął się Harry, zaskakując zarówno siebie, jak i swego kochanka ostrością głosu. - I jeśli chodziło ci o pokonanie mnie w czymkolwiek, podczas gdy mogliśmy zająć się czymś o wiele weselszym, to nie bardzo mi się to podoba. Na kilka chwil zapadła cisza, podczas której mierzyli się wzrokiem ponad stołem. - Nie - odpowiedział wreszcie Severus ostrym głosem. - Pewnie cię to zdziwi, ale właściwie chodziło mi o znalezienie czegoś, co sprawi przyjemność nam obu, poza tarzaniem się jak zwierzęta w rui. Wydawało mi się, że lubisz grać w szachy z panem Weasleyem, ale najwidoczniej... - Dlaczego mielibyśmy próbować czegoś takiego? - spytał Harry z niedowierzaniem. Ups. To nie wyszło dobrze. Wnioskując z nachmurzonej miny, która nagle pojawiła się na twarzy Severusa, naprawdę nie wyszło dobrze. - Nie, mam na myśli - dodał szybko Harry - dlaczego próbować? Masz rację, ale - bezradnie wyciągnął rękę - znajdowanie rzeczy, które lubi się oboje, czy to po prostu nie kwestia... zdarzenia? Katastrofę udało się minąć o cal, bo ogień zniknął z oczu Severusa, jednak surowy wyraz twarzy profesora nie uległ zmianie. - Gdybyś uprzejmie zechciał się powstrzymać - powiedział lodowatym głosem - od przypominania mi przy każdej okazji o tym, jak boleśnie jesteś naiwny, bardzo bym to docenił. - Harry najeżył się, ale zanim zdążył wyrazić swoje oburzenie, Severus kontynuował: - Nie, takie rzeczy się nie "zdarzają". To prawda, nie mam... olbrzymiego doświadczenia w tych sprawach, ale za każdym razem, gdy dwoje ludzi decyduje się... być razem, wymaga to pewnych wysiłków. Harry miał już wybuchnąć z oburzonym "Wiem to", ale Severus ciągnął niecierpliwie. - A w... sytuacji takiej jak nasza wymaga to o wiele więcej wysiłku niż zwykle. Trzeba planować z góry. Będzie to angażować wiele, nie tylko pracy, ale i strategii. Pod tym względem przypomina bardzo - zamilkł - partię szachów. Kolejna przerwa. Harry gapił się na swego kochanka, aż Severus warknął: - No co? - Nic - powiedział sucho Harry. - Zastanawiałem się tylko, czy całą noc nie spałeś, myśląc nad tą przenośnią. Severus rzucił mu swoje najlepsze, wściekłe spojrzenie, które z miejsca doprowadziłoby Neville'a Longbottoma do łez. - Ty bezczelny smarkaczu, jeżeli wydaje ci się, że to jakiś dowcip czy gra... - Gra w szachy, z pewnością - przerwał Harry, nie będąc w nastroju do wysłuchiwania lekcji. Cieszył się, że Severus nie miał żadnych paskudnych, ukrytych motywów, by grać w szachy - w rzeczywistości Harry teraz czuł się winny, że to podejrzewał, nawet jeśli, oceniając po zachowaniu swego kochanka w przeszłości, miał do tego podstawy. Ale doprawdy, Severus czasem postępował, jakby Harry w ogóle nie miał rozumu. Poruszył się na krześle, gdy coś trąciło go w udo, i nagle przypomniał sobie o butli morzenia, którą wepchnął uprzednio w kieszeń spodni. Zirytowany przegraniem czterech partii zupełnie o niej zapomniał. W międzyczasie Severus przebrał niepokojący odcień czerwieni, wcale podobny do najlepszego pani Weasley. - Powinienem był wiedzieć - syknął, gdy Harry grzebał w kieszeni - że nie weźmiesz tego na poważnie jak... Po co, do diabła, tam szperasz, próbuję z tobą rozmawiać... - Proszę - powiedział stanowczo Harry, wyciągając ponad stołem butelkę morzenia azjatyckiego. - Kupiłem dziś dla ciebie. - Co? Jeśli myślisz, że możesz... - ale wziął butelkę, po czym zmarszczył brwi nad etykietą i zamilkł. - Kupiłem to dziś - powtórzył cicho Harry. - Dużo rzeczy dziś robiłem. Chcesz posłuchać? Mogę ci opowiedzieć o tym, jak Ron i Hermiona jak zwykle naśmiewali się z ciebie, a ja grałem, jak ode mnie oczekiwano, choć nienawidzę tego. Jak to brzmi? Albo mogę ci powiedzieć, że Ginny Weasley jest we mnie zakochana, co przeraża mnie na śmierć, bo nie będę wiedział, jak jej odmówić, jeśli kiedykolwiek przyjdzie i mi o tym powie. Albo mogę wspomnieć, że znalazłem cztery różne drogi na przekradanie się do lochów nawet bez peleryny, na wypadek gdyby któraś była zablokowana. Albo - podniósł głos - mogę ci nawet opowiedzieć, jak godzinami siedziałem każdego jednego DNIA tego lata, czytając i robiąc notatki z tej cholernej książki do eliksirów, którą mi przysłałeś, by dobrze sobie radzić w tym roku i nie stawiać się w niezręcznej sytuacji. Wiesz. Skoro wydaje ci się, że nie traktuję tego poważnie. - Na chwilę zamilkł. - O ten morzeń ci chodziło? - dodał. Severus gapił się na niego z lekko uchylonymi ustami. - ...Tak - powiedział wreszcie z godnością. - To miło - warknął Harry i wstał, wiedząc, że bardzo ryzykuje, ale chciał spróbować. Wydawało się konieczne, by spróbować, choć nie był pewien dlaczego. - To mam sobie teraz iść czy co? Severus rzucił mu kolejne, absolutnie wściekłe spojrzenie. - Jeśli chcesz - każde słowo wyryte w lodzie. - Nie, tak naprawdę nie chcę - odpowiedział Harry. - Chcę zostać. Ale nie lubię gierek. Uważam, że są wstrętne, i nie jestem w nich dobry. Czy ty chcesz, bym poszedł? Twarz Severusa była surowa, jakby zmagał się z samym sobą, a Harry wstrzymał oddech. Patrzyli na siebie przez dłuższą chwilę. - Siadaj, idioto - warknął wreszcie Severus, podnosząc czarnego skoczka i odstawiając go z powrotem na przypadkowe pole, nie spuszczając wzroku z Harry'ego. Było dobrze - na razie. Harry usiadł, w duchu wydając westchnienie ulgi. Gdyby Severus nie potrafił przyznać, że chce towarzystwa Harry'ego... Boże, Harry miał nadzieję, że nie będzie więcej takich testów. Nie kłamał, mówiąc, że nie lubi gier - choć rzeczywiście był w nich coraz lepszy. Przez kilka minut panowała niezręczna cisza, a Harry nie miał pojęcia, jak ją przerwać - albo może naprawić. Wtedy Snape spytał ostro: - Powiedziałeś, że ile godzin dziennie się uczyłeś? Harry zagryzł wargę i potrząsnął głową. To wystarczy. - Nie powiedziałem. Dość. - Nie był w stanie powstrzymać uśmiechu, tylko malutkiego. - Hej... - Co? - Czyżbyśmy właśnie mieli pierwszą sprzeczkę? Jego kochanek obdarzył go pogardliwym spojrzeniem. - Jak sentymentalnie, Potter. Nabawiłeś się amnezji czy po prostu dla wygody zapomniałeś o wszystkich... - Wiesz, co mam na myśli - powiedział Harry, znów się podnosząc i podchodząc niepewnie do krzesła Severusa, mniej więcej tak jak pierwszej nocy. Wyraz kamiennych, czarnych oczu Severusa nie złagodniał, ale też nie stwardniał. Dobrze. Nie odrywając wzroku od tej bladej twarzy, Harry zaczął się zniżać, aż siedział na kolanach Severusa. Kiedy nie został odepchnięty, uznał, że krytyczna chwila minęła i że można bezpiecznie działać. Boże, to było jak obcowanie z hipogryfem.- Myślę, że powinniśmy na razie skończyć grę w szachy - stwierdził poważnie. - Naprawdę? - spytał Severus wciąż chłodnym głosem, choć nie uczynił żadnego ruchu, by usunąć Harry'ego z kolan. Dobra, będzie to wymagało trochę podstępu. Niezupełnie nieprzyjemna perspektywa, choć miał nadzieję, że Severus nie będzie tak nieustępliwy przez cały... Żartował sobie? Oczywiście, że Severus był nieustępliwy. - Tak. Jeśli nie masz nic przeciwko. Niepewnie bawił się z pierwszym guzikiem kołnierzyka - o cholera, Severus znowu miał na sobie ten głupi strój - mając nadzieję, że zostanie zrozumiany, ale nie chciał też wydawać się zbyt zuchwały czy żądający. Uczył się, że Severusa można było namówić, ale była to bardzo delikatna sprawa. Gdyby poprosił o zbyt wiele... - A co - spytał Severus głosem wciąż pełnym rezerwy - raczej wolałbyś robić? Harry po męsku zwalczył rumieniec. - Całować cię - odparł szczerze. Usta Severusa drgnęły. Harry uznał, że jego celem jest ujrzeć któregoś dnia pełen uśmiech, ale na to musi pewnie sporo poczekać. - Wy Gryfoni - mruknął Severus. - Zawsze bez ogródek. - No - powiedział Harry, wiercąc się na chudych kolanach, gdyż bliskość ich obu zaczęła na niego działać. - Wiesz, czytałem w tej... ee, książce któregoś razu, że po kłótni ludzie naprawdę dobrze godzą się ... um... Usta znów drgnęły. - W każdym razie uważam, że powinniśmy - stwierdził Harry wyzywająco, nie zważając na swój rumieniec. - Nie, dopóki tego nie powiesz - rzekł sucho Severus. - W końcu jesteś tak okropnie szczery we wszystkim innym. - No więc godzą się seksem - odparł zuchwale Harry. - I myślę, że powinniśmy to zrobić. Severus teraz gryzł wargi. Doprawdy, pomyślał przewrotnie Harry, czy jeden szczery uśmiech zabiłby go? Może tak, stwierdził po namyśle. Wtedy mistrz eliksirów chyba się opanował i powiedział poważnym tonem: - Myślę, że to się da załatwić. Jeśli nalegasz. Harry pochylił się, ale, ku zdziwieniu ich obu, nie po głęboki pocałunek - lekko tylko musnął wargami czoło mężczyzny, trącając nosem miękkie kosmyki włosów. - Nie nalegam - odparł, słysząc, jak pomimo najlepszych wysiłków cień nieśmiałości wkrada się do jego głosu. - Po prostu... chciałbym. Szczupłe, ciepłe dłonie wsunęły się pod jego koszulę i zaczęły powoli głaskać wzdłuż kręgosłupa, przyprawiając go o drżenie. Och, Boże, kochał to uczucie, a po dłuższym odkrywaniu ubiegłej nocy Severus również to wiedział. - Myślę, że wobec tego znajdziemy coś, co lubisz. - Bardzo delikatny pocałunek w szyję, a potem wspólnie ściągnęli jego koszulę przez głowę. - Teraz... jeśli chodzi o całowanie. Harry westchnął w usta swego kochanka i zamknął oczy w znajomej rozkoszy. - Przy okazji - powiedział Severus znacznie później, gdy Harry leżał rozwalony i ciężko oddychał na jego piersi, przyciskając usta do długiej szyi - to było porównanie. - Cokolwiek - mruknął Harry w ciepłą skórę. Znów był całkowicie szczęśliwy, a zadowolenie tylko wzrosło, gdy obu ich przykryły prześcieradła. - Och - dodał sennie - jutro... przyniosę eksplodującego durnia. Reszta tygodnia upłynęła mniej więcej w tym samym tonie. Wstać, wymknąć się z lochu, pospać jeszcze trochę, zjeść śniadanie, nauka, lunch, praca z profesor Sprout, obiad, prysznic i znów do lochu. Bez nagrody za zgadnięcie, która część była jego ulubioną. Szczególnie gdy okazało się, że profesor Snape naprawdę nie umie przegrywać, i odmówił gry w eksplodującego durnia po tym, jak przegrał z Harrym trzy razy z rzędu. - Idiotyczna i dziecinna strata czasu! - to były dokładnie jego słowa. - Chcesz zagrać w szachy? - odpowiedział Harry i wyciągnął szachownicę, a Severus z radością zdziesiątkował go w dwóch partiach. Harry przyglądał się każdemu ruchowi niczym sokół, z postanowieniem nauki zamiast marnowania gry na pełne dąsów podejrzenia. Nie każdego wieczora grali w szachy. We czwartek Severus był zajęty przyrządzaniem napoju nasennego dla profesora Dumbledore'a. - Ma zbyt wiele na głowie - wyjaśnił burkliwie Harry'emu, który stał przy kociołku i wyglądał na zmartwionego. - Akurat ty powinieneś to rozumieć, hmm? - Mogę pomóc? - spytał cicho Harry. Severus gapił się na niego przez dłuższą chwilę. - Posiekaj walerianę - padło w odpowiedzi. Jak się okazało, to było wszystko, na co pozwolił Harry'emu, pomimo jego protestów, że się uczył. - Dowiedź tego pierwszego dnia zajęć - powiedział Severus - i wtedy zobaczymy twoją tak zwaną wiedzę. - Błysk w jego oczach był zdecydowanie nieprzyjemny i Harry zmusił się, by nie przełykać wyraźnie. Uczył się. Ciężko. Tak ciężko jak Hermiona. Oby tylko nie miał pustki w głowie, gdy dostanie pytanie - a Severus z pewnością go zapyta, tak jak tamtego pierwszego dnia. Harry już to wiedział i naprawdę ciężko się starał, by wspomnienie tamtego dnia - czy wielu innych dni jak ten - nie zawracało mu głowy. To była przeszłość. Nie byłoby fair mieć do Severusa pretensje o coś, co było skończone, prawda? Oczywiście, że tak. Z pewnością. I szczerze, gdy leżeli razem w łóżku, ciężko było mieć do niego pretensje o cokolwiek. Chociaż jeśli o to chodzi, Harry zaczynał dostrzegać pewne podobieństwa. Każdej nocy Severus odkrywał ciało Harry'ego, najwyraźniej zachwycony okazją smakowania i dotykania gdziekolwiek i czegokolwiek chciał, zdumiewająco szybko rozpraszając naturalną nieśmiałość Harry'ego. Czasami Harry kilka razy szczytował, aż nie był więcej w stanie i tylko leżał bezwładnie, jęcząc w ramionach swego kochanka, podczas gdy te ciemne oczy obserwowały każdy jego ruch. Kiedy indziej Severus doprowadzał do tego, że Harry błagał go o to, i odkrył, że mówi (albo krzyczy) rzeczy, na których samą myśl zaczerwieniłby się w biały dzień. Z kolei Harry wciąż nie miał zbyt wielu okazji, by odkrywać Severusa przed samym końcem, i odnosił wrażenie, że jego partner nie czuje się swobodnie, gdy jego ciało jest badane nawet przez tak entuzjastyczne i szczęśliwe palce jak palce Harry'ego. - Dlaczego chciałbyś zobaczyć mnie bez ubrania, nie mogę tego pojąć... Cóż, najwidoczniej Severus posiadał to, co Podręcznik nazywał "problemem poczucia własnej wartości". Nie żeby się do tego przyznał, chyba że Harry zastosowałby rozgrzany do czerwoności pogrzebacz. Cóż... miejmy nadzieję, że z czasem się to polepszy - gdy Severus pojmie, że może ufać Harry'emu albo że Harry naprawdę nie uważa go za wstrętnego drania. Eem, w przeciwieństwie do dowodów z przeszłości. Po prostu chciał, by mu pozwolono więcej dotykać... Z czasem, powiedział sobie. Z czasem. Nadszedł nieuchronnie trzydziesty pierwszy sierpnia. Uczniowie mieli przybyć następnego wieczora Ekspresem. Harry obawiał się, że Severus będzie zbyt zajęty, by się z nim zobaczyć, a to byłaby ich ostatnia okazja, zanim naprawdę będą musieli uważać pomiędzy hordami jego kolegów, którzy będą wszędzie i o każdej porze. Nie wspominając pracy, jaka czeka ich obu. Ale najwidoczniej mistrz eliksirów myślał tym samym torem i gdy po lunchu minęli się w holu, mruknął do Harry'ego, by zszedł na dół jak zwykle. Żadnych szachów tej nocy. W powietrzu unosiło się dziwne napięcie, jakby mieli właśnie wyruszyć na szczególnie niebezpieczną misję. Na swój sposób tak było, podejrzewał Harry. Gdy wszedł, siedzieli cicho przy stole i przez kilka chwil wpatrywali się w płomienie, niczym się nie zajmując. Wtedy Severus popatrzył na Harry'ego z zaskakującą irytacją. - Zawsze, zanim tu zejdziesz, musisz brać ten przeklęty prysznic? Harry'emu opadła szczęka. - Nie żebym nie doceniał twojego wysiłku - ciągnął cierpko Severus - ale to raczej udaremnia plany kochania się w wannie, nie uważasz? Szczęka Harry'ego wróciła na swoje miejsce. - Zważ, że twój wyraz złowionej ryby trafia dziś w dziesiątkę. Może wanna nie jest takim złym pomysłem. Głos Harry'ego odnalazł się w jakiś sposób. - Chcesz... - zapiszczał. - To coś innego - powiedział Severus i dodał, trochę zbyt swobodnie: - i może ci się spodobać. Nigdy nie zabawiałeś się z nikim w kąpieli, co? Twarz Harry'ego oblała się czerwienią. - Wiesz, że nigdy... Ciemne oczy zabłysły pierwszą emocją poza irytacją, którą wyrażały cały wieczór. - Tak. Wiem. Harry zadrżał. Snape podniósł się z krzesła. - A nie jesteś prefektem, prawda? Chodź więc. Myślę, że ci się spodoba. Harry ugryzł się w język, by nie wygadać, że doskonale wie, jak wygląda łazienka prefektów - to by zaangażowało więcej wyjaśnień, niż chciałby udzielić, a poza tym był okropnie ciekawy. Poszedł za Severusem przez bawialnię i sypialnię do łazienki, której nigdy przedtem nie widział. Jego kochanek otworzył drzwi. Nie było tu tak ładnie jak w łazience prefektów, ale Harry nie miał odwagi, by cokolwiek powiedzieć. Niemniej jednak z pewnością było to o poziom w górę od pryszniców. A biała wanna była... duża. Tak. Duża było odpowiednim określeniem. Zajmowała niemal całe pomieszczenie. Ale nie całe. Pod ścianą ułożone było kilka zdumiewająco puszystych ręczników - Harry musiał podejrzewać, że ich jasne kolory i struktura to dzieło skrzatów domowych, albo zacząłby się śmiać. Wnioskując ze sposobu, w jaki patrzył się na nie Severus, miał rację. Ale... było ich okropnie dużo. Więcej niż potrzeba dla jednej osoby. I równie dużo butelek przy wannie, więcej niż szampon i mydło. Czym mogły być...? Harry zakrztusił się. Już nigdy nie będzie w stanie słuchać żartów na temat higieny osobistej Snape'a, nie czerwieniąc się po korzonki włosów. Nawet "oślizgły drań" może być dla niego za dużo przez jakiś czas. Powolne dłonie przesuwające się od tyłu po jego ramionach, by rozpiąć guziki koszuli, rozproszyły jego uwagę. Tak samo nagły syk wody wylewającej się do wanny z magicznych kranów. Nie była kolorowa czy perfumowana, ale przecież naprawdę nie mógł tego oczekiwać. Jednak wyglądała na... ciepłą. Bardzo ciepłą. I miała bąbelki. Snape w kąpieli z bąbelkami? Harry umrze z szoku, zanim jeszcze dopadnie go Voldemort. Wciąż ogłupiały z zaskoczenia, choć zaczynał odzyskiwać równowagę, Harry pozwolił Severusowi zdjąć koszulę, potem odwrócił się do niego i powoli go pocałował, przyciskając swe mniejsze, półnagie ciało do wyższego i odzianego - ale przynajmniej bez tego uniformu. Jego ramiona objęły szczupłe barki w znajomym już geście, a dłoń Severusa objęła tył jego głowy. Stali tak dłuższą chwilę, bawiąc się nawzajem ustami i zaczynając wydawać ciche, mruczące dźwięki. Severus nie był nagi pod szatą, ale niewiele mu brakowało. Jeśli chodzi o Harry'ego, musiał uważać, by nie pośliznąć się na podłodze, już pokrytej parą. Dlatego Severus rozebrał się prędzej i z gracją opuścił się do wanny, znikając z pola widzenia, podczas gdy Harry wciąż ściągał majtki. Ciemne oczy nie spuszczały z niego wzroku, gdy zmagał się z ubraniem po raz pierwszy bez pomocy Severusa. Ale warto było znaleźć się w tej niebiańsko ciepłej wodzie i przesunąć się bez chwili zastanowienia w kierunku Severusa, który spokojnie przyjął go na swoją pierś. - Mm. - Delikatne, leniwe muśnięcie warg na szyi Harry'ego. - Ślisko, prawda? Ugryzienie w ucho, a dłonie zaczęły relaksująco głaskać wystające kości jego miednicy. Harry próbował się nie wiercić, walcząc mężnie, by zachować zmysły. Dotyk skóry na skórze był inny pod wodą, a teraz "inne" znaczyło "ekscytujące" - jeszcze tyle musiał się nauczyć. Pochylił się, by pocałować, a potem ugryźć ramię Severusa i, ku swej radości, kiedy zaczął pod wodą przesuwać dłonie po chudym ciele, jego kochanek nie sprzeciwił się. Może dlatego, że Harry tak naprawdę nie mógł go widzieć? Harry przycisnął się do mistrza eliksirów tak mocno, jak mógł, wzdychając z rozkoszy, gdy jego twardniejący członek spoczął na ciepłym, gładkim brzuchu. - Jak przyjemnie - jęknął, sięgając po kolejny pocałunek. - Co miałeś... to znaczy, jak... chcesz, eem, to zrobić? - Pomyślałem, że będziemy improwizować - powiedział sucho Severus. - Zostawiłem konspekt w gabinecie. To było zabawne: rumienić się i wywracać oczami w tym samym czasie. - Powiedziałem, że nie robiłem tego nigdy przemmph. - Pocałunki były naprawdę najlepszym sposobem, by go uciszyć. Dobrze, że Severus nie mógł tego robić na zajęciach. - Umm - wymruczał Severus z satysfakcją, przerywając pocałunek i patrząc w dół na zamglone oczy Harry'ego... Harry tym razem zatrzymał okulary i zaczynały pokrywać się parą. - Pozbądźmy się ich, co ty na to? - mruknął, zdejmując kruche okulary i odkładając je na podłogę gdzieś z boku wanny. - O wiele lepiej. Teraz... - Ciepła, mokra dłoń powoli przesunęła się wzdłuż kręgosłupa Harry'ego, aż zadrżał. Harry kochał to i był już pewien, że Severus dobrze o tym wie. Dłoń zatrzymała się i delikatne koniuszki palców dotknęły gładkiej skóry na jego krzyżu, a biodra Harry'ego zadrżały. To zawsze było... takie przyjemne... Tak delikatne dotknięcie właśnie tam sprawiało, że jego ciało reagowało, choćby nie wiem co. Harry pochlebiał sobie, że nauczył się kontrolować niektóre swe reakcje, ale dotykanie pewnych miejsc zawsze doprowadzało go do szaleństwa. Oczywiście Severus bardzo korzystał z tych miejsc. Harry wtulił twarz w jasną szyję, cicho jęcząc, gdy dwa palce głaskały, tak powoli... właśnie... tam... ...a potem przesunęły się niżej. Harry mrugnął. Severus czasami obejmował jego tyłek, to prawda. Ale nigdy nie prowadził po nim palców w taki sposób, niczym pajęcze nogi nad każdym gładkim pośladkiem, wywołując gęsią skórkę na całym ciele Harry'ego, sprawiając, że jego oddech się urywał, a penis napełniał. Kolejne przypomnienie, jakie to przyjemne uczucie być dotykanym tam na dole... idea, z którą wciąż czuł się nieswojo. Nawet gdy Podręcznik mówił, że "pod spodem" niekoniecznie oznacza "dziewczynę", Harry wciąż nie mógł przestać myśleć, że nie bardzo chce być "pod spodem". I na pewno miał nadzieję, że Severus automatycznie nie oczekuje tego albo coś, bo... um, stracił wątek... bo... Tylko, tylko że to było takie przyjemne, gdy... och. Opuszki palców Severusa zaczynały jakby... zanurzać się pomiędzy. Zanim Harry powiedział "Eem" lub coś równie elokwentnego, Severus pochylił się i liznął małżowinę jego ucha, sprawiając, że gwałtownie nabrał powietrza. Potem mroczny głos zaczął szeptać i wszystko rozpłynęło się przed jego oczami. - Chciałbym coś ci pokazać. - Och. Ee... - Harry wiercił się nieco, aczkolwiek nie potrafił powiedzieć, czy z niechęci, czy z przyjemności. - Nie wiem. To znaczy... to... będzie bolało? Cichy chichot rozbrzmiał w jego wnętrzu i zmarszczył wodę. - Nie. Nie wejdę do środka. - Delikatne szczypnięcie w ramię. - Myślę, że na to musisz jeszcze trochę urosnąć, hmmm? Harry próbował wymyślić jakąś pełną urazy uwagę, ale Severus tylko ścisnął leniwą dłonią jego biodro i przesunął Harry'ego tak, że jego erekcja powoli otarła się o płaski brzuch, zapobiegając szybszym krokom. Drugą ręką mistrz eliksirów sięgnął poza wannę i podniósł jedną z tajemniczych butelek. - Otwórz ją dla mnie - wymruczał. Harry starał się, by jego ręce nie drżały. - Co to jest? - Jesteś okropnie dociekliwy, nie uważasz? Zobaczysz. Harry wypstryknął korek ze słoja, lekko żałując, że nie trafił on Severusa w twarz. Mężczyzna zanurzył długi, żółty palec w szyjkę butelki i wyciągnął go ociekający jakimś zielonkawo-fioletowym balsamem. Harry skrzywił się na kolor. - Zamierzasz zrobić mi jakieś dziwaczne plamy na tyłku? - spytał. Kolejne zagryzienie warg. Harry przysiągł sobie w duchu, że sprawi, że któregoś dnia Severus zaśmieje się głośno. - Nie. Schodzi bez problemu. Mówiłem, byś był cierpliwy. - Dłoń na biodrze Harry'ego zanurzyła się pod mydlaną wodę i na nowo podjęła głaskanie jego pośladków. - Oczywiście - wycedził Severus - jeśli nie czujesz się swobodnie...? - Spró... spróbuję - powiedział Harry. - To znaczy, jasne. Ja... tak. Ale jeszcze nie do środka - dodał stanowczo. Delikatny pocałunek w czoło, tuż na prawo od blizny. - Nie do środka. Głos był łagodniejszy niż zazwyczaj. Pokryty balsamem palec zanurkował pod wodę i też zaczął głaskać jego pośladki, a potem w dół pomiędzy, i... och. Och. Harry czuł, że jego biodra, zupełnie bezwolnie, unoszą się w górę i w tył, ciągnąc lekko jego tyłek. Jego policzki płonęły, ale naprawdę nic nie mógł na to poradzić; Severus dotykał go tam, tak jak o tym czytał, i to było... takie przyjemne. Czymkolwiek był balsam, był chłodny i lekko szczypał w dotyku, a Severus głaskał tak lekko... Czuł błądzący po nim gładki palec, prawie nie dotykający go, każdą małą zmarszczkę i fałdę, i nie było to ani trochę tak wstrętne, jak sobie wyobrażał... Druga dłoń Severusa ześliznęła się pod jego jądra i zaczęła pocierać to miejsce, aż krzyknął cicho i kurczowo chwycił śliskie ramiona mężczyzny. Krocze, wspomógł go oczytany umysł, zanim znów wyparował. OCH... te dłonie, tam... - Sev... Sever... - wydyszał, usta otwarte na szczupłej szyi. Do tego czasu mężczyzna miał już tak twardą i pulsującą erekcję, jak on sam, i czuł ją, tak blisko... - Więc podoba ci się - wyszeptał cicho Severus, a wizja Harry'ego znów zaczęła iskrzyć na sam ten głos. Pamiętał czas, kiedy nienawidził każdego jego brzmienia. Teraz będzie miał szczęście, jeżeli uda mu się przetrwać bez wzwodu jedną lekcję eliksirów. - T-tak - zakwilił, wijąc się między obiema zajętymi dłońmi, które wydawały się czerpać z tego taką przyjemność. - Wysil się - wymruczał głos i Harry, zamykając oczy z kolejnym jękiem, poczuł, jak płatek jego lewego ucha jest ssany przez miękkie, gorące wargi. - Powiedz mi - wymamrotał Severus ustami pełnymi ucha - co czujesz. Pokryty balsamem palec zaczął muskać ciut bardziej stanowczo wokół otworu Harry'ego i czuł, że zaczyna... drżeć, rozluźniać, jakby chciał więcej, co było takie przedziwne... - Och. Nie mogę - na wpół zaszlochał, znów kręcąc się pod dłonią. - To... jest przyjemne... - Przyjemne? - Tak, do cholery, przyjemne - sapnął Harry, pochylając głowę, by spocząć na piersi Severusa, kręcąc się i dysząc, chcąc złożyć kilka delikatnych pocałunków tu i tam, ale nie będąc w stanie puścić tych chudych ramion, które wiązały go z rzeczywistością. - Och. Tak! Celowo odginał się od ciała Severusa, z powrotem w te dłonie, świadomy, że jeśli będą tak mocno przyciśnięci, pokusa, by otrzeć się i doprowadzić do orgazmu, będzie zbyt wielka. A chciał, by to trwało. - Bardziej - zażądał. Ku jego całkowitej frustracji palce znieruchomiały. - Bardziej? - powtórzył Severus, ale, ku zaskoczeniu Harry'ego, nie brzmiał drażniąco. Brzmiał... niepewnie. Harry wziął głęboki oddech. - Tylko troszeczkę - wyszeptał. - Jeśli... jeśli ty chcesz, znaczy się - dodał pospiesznie. - To znaczy, jeśli nie... Lekki nacisk na otwór, a wtedy czubek palca wśliznął się do środka. Harry zamarł, jego oczy rozszerzyły się. Severus zatrzymał się. - W porządku? - wyszeptał. Harry skinął głową. - To... dziwne - wydusił. Palec zaczął powoli ślizgać się do środka i na zewnątrz, nie wchodząc głębiej, przyprawiając go o drżenie. Wciąż było dziwne, ale... w pozytywny sposób. - Och... eem... - Wciąż "dziwne"? - Trochę - przyznał Harry, niezupełnie zadowolony, jak bardzo mu się to wszystko podoba. - Mam przestać? Obawiam się - dodał Severus - że później jest już tylko przyjemniej. A jak powiedziałem... - Cóż, nie jestem karłem - warknął Harry, a potem, gdyż zaczął się czuć wyjątkowo pozbawiony godności, dodał - Ale myślę, że na razie wystarczy. - Czubek palca delikatnie się wysunął. - Um - dodał Harry, czując się odrobinę niedoświadczonym - dlaczego niektórzy faceci lubią takie rzeczy? Kolejne delikatne otarcie o krocze, które sprawiło, że jego plecy odgięły się. - Czujesz to? - wyszeptał Severus. - Jasne, że tak - sapnął i pocałował szyję Severusa. - Och. - To prostata. Wyobraź sobie, jak czuje, gdy dotykać ją... bezpośrednio. Umysł Harry'ego na chwilę się rozpłynął i jęknął na samą myśl. - Hmmm - odpowiedział Severus i po raz ostatni pogłaskał czuły, drżący mięsień. - Odwróć się. - Odwró... Potem poczuł, jak silne (choć mokre) dłonie znów chwytają jego biodra i obracają go, jakby siedział na kolanach Severusa, twarzą od niego. Poczuł twardą erekcję przyciskającą się do jego pośladków i zadrżał. Jeśli nie mógł przyjąć nawet koniuszka palca, w żaden sposób... choć to było miłe... ale nie. Jeszcze nie. Severus znów sięgnął po butelkę. Tym razem nabrał całą dłoń i owinął ją wokół członka Harry'ego. Usta Harry'ego otwarły się do krzyku, choć dobył tylko zduszony jęk. Po raz pierwszy Severus dotknął go za pomocą jakiegoś naprawdę... egzotycznego nawilżacza. Przedtem Harry zawsze był tak pobudzony, zanim zdjęli ubrania, że jego własny płyn wystarczał w zupełności albo odrobina śliny... i nie było czasu, by sięgać po maści. Ale to. Jeśli na tyłku było przyjemne, to z przodu było po prostu niesamowite - na przemian ciepłe i chłodne, i ciągle szczypało lekko, i przyprawiało go o niemożliwy wzwód. Wiercił się bezradnie w zbyt słabym uścisku, dysząc chrapliwie, a potem znów w dół, czując żar penisa Severusa przyciśnięty do jego krzyża. To też było nowe... mmm, coś tak gorącego i twardego ocierającego się o to wrażliwe miejsce na jego plecach, i ta wywołująca mrowienie dłoń na członku... Harry zaszlochał i zaczął powoli, równomiernie się wić, naciskając w przód i w tył na oba doznania, aż pienista woda zaczęła rozchlapywać się po ściankach wanny. Snape jęknął cicho w kark Harry'ego, tworząc kolejne miejsce przyjemności na jego już przeciążonym ciele. Harry zachęcająco odchylił głowę do tyłu i westchnął z rozkoszy, gdy zęby delikatnie zaczęły go kąsać, a potem nastąpiły krótkie pocałunki i szybkie pociągnięcia języka. Jeśli Severus chciał reakcji... - Podoba mi się - wyszeptał. - Widzę - odszepnął Severus i znów go skubnął. Harry odwdzięczył się kolejnym otarciem pleców o tę twardą erekcję, a biodra jego kochanka szarpnęły się. Harry czuł, jak drży jego brzuch. To było o wiele bardziej... wzajemne niż wszystko, co robili do tej pory. Zazwyczaj po kolei zaspokajali jeden drugiego, w czym Severus miał lwią część. Ale to... było nowe. Ekscytujące. Dłoń Severusa poruszała się ociężałym i powolnym rytmem, co było torturą, przesuwała pośladki Harry'ego o własną erekcję, ciepłe usta wędrowały po szyi i ramionach. Jego druga dłoń wyśliznęła się spod Harry'ego, by skubać i skręcać sutek. Harry zakwilił i szarpnął się, i zupełnie nagle wszystko wydawało się przyspieszyć. Severus gwałtownie nabrał powietrza i zwiększył uścisk na członku Harry'ego, jednoczenie ssając kark Harry'ego. Kolejne, mocniejsze szczypnięcie w brodawkę. Wtedy Harry nie wytrzymał: jego biodra podskoczyły i krzyczał z błogosławionego wyzwolenia, długo i powoli, z przyjemnym pulsowaniem. Usłyszał, jak jego kochanek wydaje mrukliwy odgłos i sztywnieje za nim, a potem jego plecy uderzył strumień lepkości, cieplejszy nawet niż otaczająca ich woda. Harry poczuł, że jego mięśnie rozluźniają się, i on i Severus zatonęli razem po ściance wanny, niemal idąc pod wodę, aż Severus zrobił "mmph" i wyciągnął ich obu. - To było miłe - powiedział słabo Harry, wciąż dysząc, i opadł bez wstydu na ciało swego kochanka, w ogóle nie starając się przytrzymać. - Och. Severus, sapiąc, nie skomentował, tylko sięgnął po różdżkę i Harry usłyszał znajome "Abstersi", które oczyściło ich obu nie tylko z nasienia, ale też balsamu w dziwnym kolorze. Zaczerwienił się z ulgi, że Severus nie będzie musiał... ee, zmywać tego z niego. - Przydatne zaklęcie - stwierdził sucho jego kochanek. - Możesz je użyć na swoich ubraniach. Zauważyłem, że przez cały tydzień nosisz te same. - Skrzaty je czyszczą - stwierdził Harry, zbyt zaspokojony, by się oburzyć. - Wykorzystujesz skrzaty? - spytał Severus, a kpiące zaskoczenie przepłynęło przez jego głos. - Ty, Harry, poddajesz ich tak niewypowiedzianej niewoli i torturze? - To interes Hermiony - powiedział ostrożnie Harry. - Nie mój. - Nie, proszę, nie teraz, nie czepiaj się moich przyjaciół teraz. Nie tej nocy. Tylko my, bądźmy tylko my. Na szczęście Severus nie powiedział nic więcej i siedzieli w wannie, aż woda zaczęła stygnąć. Zamiast trochę ją podgrzać, Severus wstał i pociągnął za sobą Harry'ego, którego mięśnie wciąż nie chciały zupełnie współpracować. - Jesteś leniwą bestyjką, nie uważasz? - To twoja wina - oznajmił wesoło Harry, pozwalając otulić się dużym, puszystym ręcznikiem, po czym sam go chwycił i zaczął się szorować do sucha. - Dziękuję - dodał nieśmiało. - Um, podobała mi się wanna. Severus, będąc w trakcie wycierania się, przerwał i zacisnął wargi, spoglądając na Harry'ego i niezupełnie się uśmiechając. - Nie ma za co, podejrzewam. - Podejrzewasz - prychnął Harry i zaskoczył ich obu, całując swego kochanka w policzek. Była to bardzo sentymentalna rzecz, stwierdził po zastanowieniu. Upłynęła niezręczna chwila, aż w końcu Severus powiedział cierpko: - Tak. Podejrzewam również, że chcesz postąpić zgodnie ze swą zwykłą rutyną rozwalenia się na moim łóżku i zajęcia wszystkich koców? Harry otworzył usta, by zaprotestować, i ziewnął w zamian. - No - wyznał sennie i dodał: - Nie zajmuję. - Och nie? Więc do łóżka. Severus był naprawdę o wiele bardziej układny po seksie, stwierdził Harry, spiesząc do sypialni, wskakując do łóżka i zagrzebując się w chłodne koce, przy czym zadrżał i czekał, aż ciepło jego ciała je rozgrzeje. Chwilę później Severus wyszedł z łazienki, ubrany w swoją szatę (coś, czym Harry nie zawracał sobie głowy), z towarzyszącym dźwiękiem odpływającej wody. Harry, który zostawił okulary razem z ubraniem w łazience, patrzył na ciemną sylwetkę kochanka w świetle kominka, gdy Severus powoli zbliżył się do łóżka, zgasiwszy świecę na biurku, a potem zrzucił szatę i spoczął obok Harry'ego, który położył głowę na chudej piersi. Przez chwilę byli cicho. - Jutro - zaczął Harry i ku jego zdziwieniu Severus łagodnie położył palec na jego ustach. - Tak - powiedział poważnie. - Jutro. - Wziął głęboki oddech, a głowa Harry'ego uniosła się i opadła na jego piersi. - Myślę, że niewiele mam do powiedzenia. Wszystko musi wyglądać jak zwykle. Harry przełknął ciężko. Z powrotem do groźnych spojrzeń i ogólnej złośliwości. Z powrotem do ataków znienacka. Miło będzie wiedzieć, że to już nie naprawdę, ale stres będzie ten sam. To była ich pierwsza i najlepsza ochrona, by nie zostać złapanym. Po raz kolejny. - Pamiętaj, że pan Malfoy raz nas widział - wymruczał Severus, powtarzając myśli Harry'ego. - I z pewnością już wie, że nie jestem, w rzeczywistości, martwy. A jeśli nie - bardzo nieprzyjemny chichot - jutro wieczorem dozna wielkiego szoku. Harry musiał się na to uśmiechnąć. Wygląda, że Draco nie będzie w tym roku gwiazdą eliksirów. Po jego wnętrzu rozprzestrzeniło się zdecydowane, satysfakcjonujące ciepło, którego źródłem nie był seks. - Musimy być ostrożni - kontynuował cicho Severus. - To wszystko. Gotowi zmieniać plany w ostatniej minucie. Gotowi się chować i gotowi kłamać. - Prychnięcie. - Być po prostu dobrymi Ślizgonami. Harry myślał, czy powiedzieć Severusowi, że Tiara Przydziału prawie umieściła go w Slytherinie. Bez wątpienia zainteresowałoby to jego kochanka. Ale nawet teraz ten pomysł utknął mu w gardle i przemilczał to. W zamian spytał: - Jak będę wiedział, kiedy mogę cię odwiedzić? Albo dać ci znak, że nie mogę? Severus wzruszył ramionami. - Jeśli na siebie wpadniemy, powiedz mi. Jeśli nie, po prostu się nie pokazuj. Zapewniam cię, że zrozumiem. Jeśli o mnie chodzi, znajdę sposób, by się z tobą kontaktować. Przypomniawszy sobie notkę na łóżku, Harry podejrzewał, że Severus potrafi. - I myślę - zadumał się Severus - że możemy załatwić ci kilka szlabanów... - Nie! - Harry usiadł i zmarszczył brwi na zdumioną twarz kochanka. - Ciężko pracowałem. Chcę mieć dobre stopnie na twoich lekcjach... Nie chcę tego celowo niszczyć. Albo odbierać Gryffindorowi punkty tylko po to, by dostać, czego pragnę. Severus zrobił minę. - Zdecydowanie nie dość ślizgońsko - mruknął i Harry znów poczuł w żołądku ukłucie winy. - W porządku. Zakładając, że nie popełnisz na zajęciach żadnego błędu, w co wątpię, masz wolną rękę pyskować na mnie w ustalone z góry dni, a ja dam ci kilka szlabanów, nie zabierając Gryffindorowi punktów. Raz czy dwa ujdzie nam to na sucho. W porządku? Harry ustąpił, uśmiechając się nagle na pomysł pyskowania na profesora Snape'a i zostania nagrodzonym seksem. - No. Bardzo w porządku. Ale jakie dni... Severus ziewnął. - Ustalimy to później. Na razie dość powiedzieć, że nie możesz przyjść jutro, a być może nawet pojutrze. Harry skinął ponuro. Pierwszej nocy po powrocie do Hogwartu nikt nie kładł się do łóżka wcześnie: do późna byli na nogach w pokoju wspólnym, gadając z podekscytowaniem i wymieniając nowiny, aż do zezwolonej godziny, a potem siedzieli w dormitoriach i szeptali całą noc. Zazwyczaj to uwielbiał. W tym roku będzie pragnął być gdzie indziej. Dziwne. - Prześpij się trochę - cicho, niemal łagodnie poradził mu Severus. - Jutro będziesz musiał wstać jeszcze wcześniej... Skrzaty będą na nogach o jakiejś szalonej porze. - Dobrze - powiedział Harry i przytulił się mocniej do Severusa. Jego kochanek nie zaprotestował. Jego życie, nigdy proste, miało się naprawdę bardzo skomplikować. Nagle szachowa przenośnia ("porównanie", przypomniał mu mózg Snape'owym głosem) wydała się nie taka głupia. Najlepiej zdrowo się przespać, zanim jutro wszystko puści się w wir. Posłusznie zamknął oczy, ale nie mógł zasnąć przez chwilę. Severus też nie spał i, gdy Harry'emu wreszcie się udało, wciąż czuwał. Skomplikowane.
|